19.07.2013
Jestem na skraju załamania. Moja psychika jest już za bardzo wyniszczona myślami, problemami, kłótniami i narastającymi emocjami.
Chyba już nie daje rady, upadam, nie jestem w stanie się podnieść.
Chciałabym żeby ktoś wyciągnął mnie z tego syfu w którym się znajduję.
Nie jestem w stanie dłużej widywać twarzy ludzi, którzy podają się za moich bliskich. Nie jestem w stanie znosić widoku mojej "rodziny", która od dawna nie istnieje i nie funkcjonuje jak należy. Długo walczyłam o to, by wyrwać siostrę od osoby, która śmie nazywać się naszą matką. Długo walczyłam o to by zapewnić jej bezpieczeństwo i szczęście którego nigdy nie zaznała, zapominając o tym, że poprzez moje awanturowanie się w jej obecności stwarzałam jej dodatkowy ból. Nie potrafiłam jej chronić przed złem, a jeśli wydawało mi się, ze to robię zapominałam o najgorszej postaci, o samej sobie.
19 lipca, przełom w brutalności.
Widziałam, widziałam jak każe jej klęczeć z rękami do góry i wykrzykiwac przeprosiny.
Akurat weszłam do mieszkania.
Nie jestem wierząca, ale jeśli ten Bóg o którym tyle się słyszy istnieje, to czy naprawdę nie widzi cierpienia tych wszystkich ludzi a najbardziej niewinnych dzieci?
Czy nie widzi jak siedmiolatka ledwo staje na swoich nóżkach, bo jest cała posiniaczona?
Czy nie widzi jak ciężko złapać jej oddech, gdy krztusi się łzami?
Czy nie widzi jak powoli od wewnątrz umiera?
Czy naprawdę jest tak obojętny na los swoich dzieci, sam Stwórca?
19 lipca, dzień całkowitego chaosu.
Po domu roznosi się echo krzyków i niekończących się stukotów łez o podłogę.
Ból, cierpienie, sadyzm łączony z masochizmem - w końcu mieszkamy tutaj a ja sama na własne życzenie wróciłam żeby być blisko mojego małego Aniołka. Aniołka, który nie powinien nigdy zaznać tego co odczuwa każdego dnia, każdego wieczoru.
Noc jest najgorsza. Przytula się do mojego serca i prosi bym jej nie opuszczała, żebym nie pozwoliła jej zasnąć bo teraźniejszość przenika do jej snów. Kładzie dłoń na mojej lewej piersi i szepcze, żebym nigdy jej nie opuszczała, że boi się ludzi, boi się swoich bliskich, boi się bólu i kolejnego wschodu słońca.
Czy obiecuję? Nie jestem w stanie zagwarantować, że ja dam radę wytrzymać, nie mogą zapewnić jej dobrobytu i nie może obiecać ucieczki.
Nie tak powinna wyglądać beztrosk ość małego dziecka.
"This pain is just too real.."
Szkoda mi bardzo małego Aniołka. Jak czytałam co matka zrobiła swojej siedmioletniej córce zrobiło mi się smutno(poruszyłaś moje serduszko c:). Matka nie powinna traktować tak swojego dziecka. Cóż, podejrzewam, że ma pewne problemy - na pewno nie jest stabilna psychicznie.
OdpowiedzUsuńGłówna bohaterka jest kochana. Poświęca się swojej młodszej siostrze i mieszka z nią w tym okropnym domu. Na ich miejscu bym się stamtąd wyniosła(oczywiście z Aniołkiem. Kurcze, podoba mi się to określenie. Sprawia, że ta dziewczynka wydaje się taka urocza, cudna i kochana.)
Szczerze to życzę tej matce wszystkich najgorszych okropności. Mam nadzieję, że w niedługiej przyszłości karma do niej wróci.
Hmmm~ Spodobał mi się ten fragment o naszym Bogu, Ten, który umiłował człowieka i bardzo go kocha pozwala mu cierpieć i wydaje się, że nic go to nie obchodzi. Hah, czasami właśnie się nad tym zastanawiam.
Pozdrawiam. c:
Zdecydowanie każde słowo idealnie i precyzyjnie łapie za serducho. Dziękuję ci że piszesz, ze tak cudownie oddajesz uczucia, emocje...
OdpowiedzUsuńWercia jesteś genialna. Wiesz o tym prawda? Powiedz, że wiesz, bo musisz to przecież wiedzieć.
OdpowiedzUsuńNie wiem jak dajesz radę przenieść to wszystko w tak piękne słowa, zawsze Cię za to podziwiałem i dalej będę podziwiać. Ponieważ wiem jaka jesteś choć po części, dodatkowo mnie to wzrusza, bo przecież piszesz o tak ważnych sprawach ze szczerego serca. Nie wiem czy mogę mówić, że chcę więcej, bo przecież nie chce, żeby było u Ciebie źle. Mogę poprosić o dawkę nowych, świetnych wpisów, ale może trochę weselszych, bo nienawidzę czuć, że jesteś smutna.
Powtórzę jeszcze raz, jesteś wielka! I szacunek za to co robisz mała. / podpisano D.
Witaj. U mnie pojawił się kolejny rozdział. Jak masz i czas i już nadrobiłaś to zapraszam. :)
OdpowiedzUsuń