wtorek, 23 lipca 2013

List3

23.07.2013

Wszystko jest takie niespójne, życie rozdziela się na miliony małych elementów, które mają na celu przybranie kształtu puzzli jednak nie zwyczajnych. Puzzli których nikt nie jest w stanie ułożyć znowu w jedną całość, w jeden wielki, wyraźny obraz.
Znowu wszystko jest nie tak, bo znowu rzeczywistość mnie przytłacza. Znowu te wartości w które pokładałam swoją wiarę nie pozwalają żyć...
(...)

Droga Tosiu, 
Tęsknie, tak zwyczajnie i tak trochę bardzo za bardzo. 
To co wielu nazywa przyjaźnią polega na dobrym lub złym doborze właściwej osoby podpasowanej pod charakter. Ciągłe wybory kształtują codzienność zwykłych ludzi. Tak jakby w przyjaźni i miłości mogło się wybierać. Przecież to dwie relacje i dwa uczucia, które powinny być czymś jakże wyjątkowym, czymś co nie przytrafia się każdemu, nie tak po prostu. Przyjaźń powinna uderzyć znienacka, bez ostrzeżenia, że to właśnie ta osoba. Powinna odbić wieczyste piętno na naszej duszy i sercu.
Zaprzeczają, że życie nie jest ciągłym pasmem trudnych wyborów a ja wtedy cytuję Ciebie. "Nie wybiera się życia, nie wybiera się człowieczeństwa. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć w którym momencie uderzy ogromna ulewa, która zmoczy Cię do suchej nitki nie pozostawiając nic."
Pamiętasz jak upominałaś mnie, że mam tylko dwa wybory?
Zostać jak zawsze kimś agresywnym, człowiekiem którego każdy omija na ulicy ze strachu, osobą nie wierzącą w szczęście ani miłość lub wesołą i uśmiechniętą dziewczyną, żadną niekończonych się przygód, przepełnioną spokojem. A wszystko to zależy od spostrzegania swojego życia. 

Ciebie nie ma, a ja żyję dalej. Niesprawiedliwy los pozwolił mi patrzeć na Twoje cierpienie, które sama Ci zadałam  a nie pozwolił wejść do szpitalnej sali z powodu szoku nie dezorientacji. Miałam trzy opcje, teraz je doskonale rozumiem, jak i to dlaczego pominęłaś tą ostatnią. Śmierć. Mogłabym umrzeć, nie pragnę niczego bardziej jak ponownego bycia z Tobą, gdzieś poza granicami duszy, przestrzeni, teraźniejszości. Żyję, bo ktoś mi przypomina, ze walczyłabyś o moje szczęście. Walczę, walczę o to na czym kompletnie mi nie zależy. Od czasu Twojego odejścia nie czuję nic prócz bólu i chaosu który mnie opętał. Nie czuję, że żyję. Czuję się martwa, bo chyba faktycznie jestem, od chwili w której Twoje serce stanęło na zawsze.
Mój rozsądek topnieje, nadzieja zanika i nie pozostało mi już nic.
Żyję. Przepełniona rozpaczą i żalem. Przepełniona świadomością spieprzenia wielu dobrych opcji. Żyję, z poczuciem winy, które rozsadza moje wnętrze. Żyję z wiedzą, że nigdy nie przekonam się o tym, czy wybaczyłaś mi czyn, którego ja nie będę w stanie nigdy wymazać z pamięci, obrazu tamtej pamiętnej nocy w której zawiniłam tylko i wyłącznie ja.
Wróć, tak cholernie Cię przepraszam.

"You're goin' through six degrees of separation. "

5 komentarzy:

  1. Czytając mam wrażenie, że czytam pamiętnik i to jest ciekawe. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z takim opowiadaniem. Na pewno będę czytać :D

    http://love-and-medical-studies.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Poczułam taką dziwną pustkę po przeczytaniu tego. Naprawdę tak pięknie opisałaś i dzięki temu można łatwo wczuć się w tekst. Lubię takie przybijające teksty, chociaż są smutne, ale fajne. "Ciebie nie ma, a ja żyję dalej." <- moje ulubione zdanie w tym liście.
    Zazdroszczę talentu do takich opisów. :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominowałam twój blog do Liebster Blog Awards.
    TUTAJ szczegóły :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham ten blog, pamiętnik. Tak pięknie wprowadzasz człowieka w nastój, uwielbiam te klimaty, łapiesz za serce a nawet potrafisz wywołać łzy. Coś pięknego...

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzisiaj na ciebie trafiłam i cieszę sie z tego powodu. Jakaś nowość zero monotonni, fajny i ciekawy klimat współgra z przekazywanymi przez ciebie emocjami plus przepiękna muzyka w tle. Idealnie :) - Kasia.

    OdpowiedzUsuń